Nowy rok przyniósł duże zmiany w szczycieńskim "Społem" PSS. Broniąca się od kilku lat przed upadkiem spółdzielnia przeszła pod zarząd Olsztyna. Jej były prezes, a obecnie dyrektor szczycieńskiego oddziału Bogusław Palmowski nie kryje, że decyzja w tej sprawie została podyktowana wzrastającą w mieście liczbą marketów.

Osaczeni przez markety

SKUTKI LIBERALNEJ POLITYKI

Od 1 stycznia PSS w Szczytnie jest jednym z oddziałów "Społem" w Olsztynie. Ostateczne rozstrzygnięcia w tej sprawie zapadły w połowie listopada 2005 roku. Wtedy stosowne uchwały, niemal jednogłośnie, podjęły szczycieńskie i olsztyńskie Zgromadzenia Przedstawicieli. Według Bogusława Palmowskiego, o połączeniu ze "Społem" w Olsztynie zdecydowały względy ekonomiczne spowodowane powstawaniem w mieście dużych sklepów należących do zachodnich sieci. Były prezes, a obecnie dyrektor oddziału w Szczytnie ma w związku z tym wiele żalu do lokalnych włodarzy.

- To zasługa liberalnej polityki miejskich władz, które nie umieją powstrzymać ekspansji tego typu placówek - twierdzi.

Dodaje, że Szczytno na tle innych miast w regionie jest swoistym fenomenem jeśli chodzi o liczbę dużych sklepów.

- Trudno spotkać drugą taką miejscowość o podobnej wielkości, w której można zaobserwować podobny rozmach pod tym względem - mówi dyrektor Palmowski.

Niepokoi go też fakt, że choć w Szczytnie marketów nie brakuje, to wciąż słyszy się o planach budowania następnych. Jego zdaniem miasto nie czerpie żadnych znaczących korzyści z funkcjonowania na swoim terenie wielkich sieci handlowych, za to one same wiele zyskują, m.in. na dogodnej lokalizacji swoich punktów. Nie ponoszą kosztów związanych ze szkoleniem załogi, oszczędzają też na pracownikach, proponując im zatrudnienie na niepełne etaty i na krótkie okresy.

- Na Zachodzie jest to niedopuszczalne, natomiast u nas dzieje się nagminnie - ubolewa Bogusław Palmowski.

Przy okazji wskazuje na jeszcze jeden negatywny aspekt działalności wielkich sieci handlowych. Według niego, funkcjonują one kosztem drobnych lokalnych wytwórców i hurtowników, ponieważ nie zaopatrują się u nich w towar. Jednocześnie przyznaje, że na skutek połączenia z Olsztynem szczycieński oddział został zmuszony do rezygnacji z usług części miejscowych dostawców na rzecz tych ze stolicy województwa.

BRONIĄ TEGO, CO JEST

Najwięcej obaw w związku z przekształceniami mają pracownicy. Wystarczy wspomnieć, że jeszcze w 1989 roku w "Społem" pracowało 550 osób, a obecnie niewiele ponad 80. Bogusław Palmowski zapewnia, że połączenie z Olsztynem służy m.in. utrzymaniu miejsc pracy. Pewne redukcje będą jednak nieuniknione. Dotkną one osoby zatrudnione w administracji. Z 15 etatów zostanie najwyżej 8. Pracownicy szczycieńskiego oddziału zyskali roczną gwarancję niepogorszenia warunków płacowych.

- Jest szansa, że z czasem się poprawią. Wszystko zależy jednak od sytuacji ekonomicznej - mówi dyrektor Palmowski.

Nie liczy jednak na to, że zmiany na lepsze przyjdą szybko.

- Na razie chcemy bronić pozycji, którą zajmujemy teraz. Założyliśmy, że sukcesem będzie, jeśli po połączeniu utrzymamy sprzedaż na obecnym poziomie.

Niewątpliwym plusem przejścia pod zarząd Olsztyna jest to, że od 1 stycznia pracownicy mogą znów korzystać z funduszu socjalnego. Od dwóch lat byli pozbawieni tej możliwości ze względu na trudną sytuację ekonomiczną szczycieńskiej spółdzielni.

Dyrektor Palmowski przyznaje, że na decyzję o połączeniu miały wpływ także doświadczenia PSS-ów w Mrągowie i Kętrzynie, które przeszły pod zarząd Olsztyna dwa lata temu. Obie skorzystały na przekształceniu i odnotowały wzrost obrotów.

Olsztyńskie "Społem" znalazło się niedawno na liście 2000 największych polskich przedsiębiorstw, które uzyskały najwyższe wyniki pod względem sprzedaży. Spośród PSS-ów lepszy wynik odnotowała tylko spółdzielnia z Białegostoku.

Z MIESZANYMI UCZUCIAMI

W pierwszym kwartale 2006 roku olsztyńska centrala przekaże 1 mln zł na modernizacje szczycieńskich sklepów i zakup nowego wyposażenia, w tym urządzeń chłodniczych. Poważny remont czeka już wkrótce popularną "jedynkę" przy ul. Odrodzenia. Po modernizacji sklep dwukrotnie zwiększy swoją powierzchnię.

Zmiany w "Społem" wywołują u pracowników mieszane uczucia.

- Zdajemy sobie sprawę z tego, że stoją przed nami nowe wymagania, a my musimy się do nich dostosować - mówi kierowniczka sklepu nr 1 Krystyna Loch.

Dodaje, że cieszy ją planowana modernizacja placówki.

- Dzięki temu sklep stanie się bardziej konkurencyjny.

Z kolei pracownice społemowskiego samu koło szpitala są bardziej sceptyczne. Od czasu powstania w sąsiedztwie dużego marketu, sprzedaż spadła tam o 30%.

- Jeśli nie zwiększą się obroty i nie przybędzie nam klientów, to żaden Olsztyn nie pomoże - mówią.

TROCHĘ HISTORII

"Społem" PSS w Szczytnie to jeden z tych podmiotów, który szczególnie boleśnie odczuł przemiany gospodarcze po 1989 roku. Dziś trudno uwierzyć w to, że jeszcze dwadzieścia lat temu spółdzielnia była potentatem w dziedzinie handlu, na jej barkach spoczywało wyżywienie całego powiatu. Wszystko zaczęło się tuż po wojnie, w 1945 roku. Wtedy w Szczytnie powstawały zręby spółdzielczości, która na terenach dawnych Prus Wschodnich nie miała właściwie żadnych tradycji. Prowadzeniem handlu zajęła się ludność napływowa, głównie z Mazowsza. Już w czerwcu 1945 roku powstała w Szczytnie Spółdzielnia Spożywców "Zjednoczenie". Pierwszy sklep mieścił się przy ulicy Ogrodowej. Większość sprzedawanych w nim towarów pochodziła z majątków administrowanych przez wojsko, młynów i gorzelni. W pierwszym roku istnienia spółdzielnia liczyła 74 członków i 4 pracowników etatowych. Funkcję prezesa pełnił wtedy Józef Wroński-Kondracki. W 1949 roku uruchomiono masarnię, bar przy ul. Kościuszki i trzy nowe piekarnie znajdujące się przy ul. 1 Maja, Kościuszki i Sienkiewicza. Zatrudnienie w spółdzielni wzrosło do 118 pracowników. W latach 50. została ograniczona jej samodzielność. Spółdzielnię włączono do Narodowego Planu Gospodarczego, a jej system finansowy poddano kontroli NBP.

ZŁOTE CZASY I KRYZYS

W kolejnych latach przybywało sklepów, powstały także pierwsze placówki samoobsługowe. Rozpoczęto również budowę spółdzielczych domów handlowych. Rosły też obroty w detalu, gastronomii, produkcji masarniczej i piekarniczej. Lata 60. to okres dalszego dynamicznego rozwoju spółdzielni. W tym czasie powstała ciastkarnia, Spółdzielczy Dom Towarowy, pralnia i magiel. W 1970 roku spółdzielnia była w posiadaniu 33 sklepów detalicznych, 10 kiosków, 7 zakładów gastronomicznych, 2 stołówek przyzakładowych, 1 masarni, 5 piekarń, 1 ciastkarni, 1 wytwórni wód gazowanych i 1 tuczarni. Dobre czasy skończyły się wraz z początkiem lat 80. i wielkim kryzysem ekonomicznym. W sklepach brakowało towaru, a kolejki stały się codziennością. Mimo to nawet w tak trudnym okresie spółdzielnia dawała sobie radę.

- Ratowała nas różnorodność prowadzonej działalności. Kiedy brakowało towaru, utrzymywaliśmy się dzięki gastronomii i stołówkom przyzakładowym. Później zapanowały korzystne warunki w piekarnictwie, bo surowce były dotowane przez państwo - wspomina Bogusław Palmowski, który pełnił funkcję prezesa "Społem" od 1983 roku.

Nowa rzeczywistość gospodarcza okazała się dla spółdzielni mało łaskawa. Od 1989 roku zaczęło ubywać jej obiektów handlowych, które najczęściej przekazywano w ajencję pracownikom. Stopniowo spadało też zatrudnienie. Ostatnią poważną inwestycją spółdzielni było uruchomienie na początku lat 90. dużej piekarni przy ul. Moniuszki. Kolejne lata to oddawanie części sklepów w dzierżawę i wyprzedaż majątku. Połączenie z silniejszym partnerem jest w tej sytuacji ostatnią szansa na poprawę kondycji firmy. Czy tak się stanie, pokaże przyszłość.

Ewa Kułakowska

Z olbrzymim niepokojem członkowie i malejąca z roku na rok załoga pracowników "Społem" Powszechnej Spółdzielni Spożywców w Szczytnie patrzą na systematycznie rosnący udział wielkopowierzchniowych sklepów spożywczo-przemysłowych zachodnich sieci handlowych.

Prezentowane przez Pana Burmistrza w trakcie kampanii przedwyborczej w 2002 roku stanowisko w tej materii, dawało jednoznaczne nadzieje na zrozumienie obaw całego środowiska kupieckiego i zagrożeń dla lokalnego handlu i miejscowych przedsiębiorców.

Tymczasem za Pana niepełnej jeszcze kadencji rozpoczęły działalność dwa sklepy francuskich sieci "Champion" i "Leader Price" i przygotowują się do otwarcia dwa dalsze należące do sieci niemieckich - "Kaufland" i "Lidl". Godne zastanowienia jest, jakie okoliczności powodują, że 27-tysięczne miasto o dużej skali bezrobocia, w ostatnim okresie stało się tak atrakcyjne dla zagranicznych koncernów handlowych.

Nie spotyka się takiej inwazji w żadnym mieście o podobnej wielkości i sytuacji ekonomicznej mieszkańców, a wg informacji mniej lub bardziej oficjalnych czynione są przygotowania do podobnej zabudowy ulicy Wileńskiej czy terenów dworca PKS i PKP.

Ten żywiołowy rozwój niesie ze sobą negatywne zjawiska na dotychczasowym rynku, w ostatnich czterech latach zatrudnienie w "Społem" zmalało o 40 osób (z listu władz szczycieńskiego "Społem" do burmistrza Szczytna - listopad 2005).

2006.01.04