Droga

Przyjaciółko "Kurka",

koniec roku sprzyja różnego rodzaju podsumowaniom i bilansom. Spróbujmy zrobić coś podobnego, szczególnie, że jest już po Świętach Bożego Narodzenia, a jeszcze nie wybił dzwon zwiastujący nadejście Nowego 2006 Roku (tzn., gdy piszę ten list do Ciebie). Przypomnę Ci więc najważniejsze wydarzenia mijającego roku, tak jak ja je przeżyłem.

Ledwie minęła radość wynikająca ze Świąt Wielkanocnych, a już pogrążyła w smutku wszystkich katolików (i nie tylko) wiadomość o śmierci papieża Jana Pawła II, pierwszego papieża Polaka. Dla mnie, Droga Przyjaciółko, była to najsmutniejsza wiadomość ubiegłego roku. Śmierć Papieża poruszyła zwłaszcza ludzi młodych, którzy żyli w szczególnej przyjaźni z Janem Pawłem II.

Ale nie było to jedyne tragiczne wydarzenie mijającego roku. Już w Nowy Rok weszliśmy ze smutnym bilansem wielu zabitych i zaginionych w wyniku fali tsunami w Azji Południowej. Potem nastąpił koszmar całego cyklu huraganów na południu Ameryki Północnej. Ten, który zniszczył Nowy Orlean należał do najtragiczniejszych. Ilu ludzi zginęło w wyniku rozszalałych żywiołów, pewnie nigdy się nie dowiemy. Już dawno huragany nie szalały w tym regionie w takiej ilości i nie przyniosły takich strat.

Ale dość już tych złych zdarzeń. Czy nie było dobrych? Trudno powiedzieć. Co mam na myśli? Jak się zapewne domyślasz, Droga Przyjaciółko, chodzi o wybory. I to podwójne. Bo do Parlamentu oraz prezydenta RP. Wybory (wszystkie) wygrała partia, która nazywa się "Prawo i Sprawiedliwość". I tu mam pierwsze wątpliwości, czy to dobrze, że tak się stało. Bo jest u nas takie prawo, że to, co uchwali Sejm prezydent ma prawo zawetować. A gdy jest z tej samej partii, to dlaczego niby miałby zawetować? Przecież mają ten sam program. Istnieje więc duże prawdopodobieństwo, że myślą podobnie. A czy to dobrze dla społeczeństwa? Nie zawsze. Przecież każdy może się mylić. Na dodatek, gdy chodzi o braci bliźniaków. Nie twierdzę, że z tego mogą wyniknąć same złe rzeczy, może być odwrotnie i czekają nas nareszcie dobre czasy, bo jakoś nam dotychczas się nie szczęściło. Co jakiś Sejm wybraliśmy, to albo do śmiechu albo do płaczu. Jednym słowem, gremia raczej nieudane, a prawo, które uchwalały niedopracowane, często nijakie, a czasami nawet niepotrzebne. Dobrą wiadomością jest więc nadzieja, że tym razem może będzie lepiej.

Na koniec chcę Ci przypomnieć, Droga Przyjaciółko, rzecz śmieszną. Otóż nareszcie o Szczytnie stało się głośno na całym świecie. A to dzięki wiadomości, którą podała najpierw czołowa gazeta amerykańska, a za nią wszystkie gazety europejskie i polskie też. Chodzi naturalnie o nasze lotnisko w Szymanach i jednostkę wojskową w Starych Kiejkutach. Na lotnisku podobno lądowały samoloty amerykańskie przewożące wziętych do niewoli terrorystów z al-Kaidy, a w Starych Kiejkutach ich więziono. A co w tym śmiesznego? Ano to, że polski rząd zareagował na ten szum w ten sposób, że polecił zbadać, jaki był stan faktyczny. Powołano komisję, przeprowadzono kontrolę, a wyników kontroli postanowiono... nie podawać do publicznej wiadomości. Śmieszne, no nie?

Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku.

Marek Teschke

2006.01.04