Andrzej Kijewski, kandydat SLD na burmistrza Szczytna będzie miał niespodziewanego rywala. Pokonany przez niego w wewnątrzpartyjnym głosowaniu Krzysztof Mańkowski zapowiada utworzenie własnego komitetu. - Andrzej nie dotrzymał wcześniejszych ustaleń - tłumaczy swoją decyzję przewodniczący Rady Powiatowej.

Poróżnił ich fotel

NIELOJALNY PARTNER

Dwa tygodnie temu Rada Powiatowa SLD wybrała swego kandydata na burmistrza Szczytna. Do rywalizacji stanęło dwóch liderów sojuszu: starosta Andrzej Kijewski i przewodniczący Rady Powiatowej Krzysztof Mańkowski. W głosowaniu tajnym stosunkiem głosów 13:9 zwyciężył Kijewski. Pokonany, zgodnie z zapowiedzią, złożył rezygnację z przewodniczenia powiatowym strukturom partii i oznajmił, że w najbliższych wyborach samorządowych będzie startował do Rady Powiatowej z list SLD.

- Jako były sportowiec porażkę przyjąłem z godnością - mówił Krzysztof Mańkowski na specjalnie zwołanej konferencji prasowej w piątek 30 czerwca. Chwilę później oficjalnie oświadczył, że jednak wystartuje w wyborach na burmistrza Szczytna. Skłoniły go do tego reakcje osób reprezentujących różne środowiska, które nie mogą się pogodzić z decyzją powiatowych władz SLD.

Mańkowski sugeruje, że wybór został dokonany z naruszeniem zasad demokracji. Świadczyć o tym ma m.in. udział w głosowaniu osób nieudzielających się dotychczas w działalności Rady Powiatowej SLD. Czuje żal także do ludzi mu bliskich: - Nawet moi najwięksi przyjaciele zwyczajnie sprzedali się za czapkę gruszek czy srebrników.

Chociaż tego otwarcie nie mówi, za wszystkim ma stać Kijewski. Mańkowski zarzuca mu, że nie dotrzymał wcześniejszych ustaleń, według których kandydatem sojuszu na burmistrza miał być Mańkowski, a na starostę - Kijewski. Ten drugi oznajmił jednak niedawno, że też chce zawalczyć o fotel burmistrza.

- On zawsze chce, chce być piękny i młody - nie kryje goryczy Mańkowski. Tłumacząc zerwanie wcześniejszych ustaleń, Kijewski miał mu powiedzieć, że tylko on jest w stanie zagrozić Żuchowskiemu w powrocie na fotel burmistrza Szczytna. Nie wycofał się przy tym ze swoich aspiracji do dalszego kierowania powiatem, bo "musi kontynuować rozpoczęte liczne inwestycje".

NOWA JAKOŚĆ

Mańkowski zapowiada powołanie komitetu wyborczego, który tworzyć będą m.in. byli i obecni członkowie SLD oraz innych ugrupowań, a także młode osoby nieuczestniczące do tej pory w życiu politycznym. Nazwiska na razie niechętnie zdradza, wymienia tylko radnych miejskich Beatę Boczar i Sławomira Ignatowskiego, którzy już na najbliższej sesji mają wystąpić z klubu SLD i powołać nowy.

- Jest zapotrzebowanie na nową jakość i nowe ugrupowanie w Szczytnie. Chciałbym to miejsce zapełnić - deklaruje kandydat na burmistrza i dodaje, że od 16 lat Szczytnem wciąż kierują te same osoby, trójkąt: Bielinowicz, Żuchowski i Kijewski. Najwyższa więc pora to zmienić.

Nie zgadza się z opinią "Kurka", że większość mieszkańców jednoznacznie kojarzy go z Kijewskim.

- Jest wiele środowisk, które zdecydowanie nas odróżniają. Nigdy nie byliśmy w wielkiej komitywie - zapewnia.

Nie potrafi jednak odpowiedzieć na nasze pytanie, w jakiej publicznej sprawie miał inny pogląd niż Kijewski.

POSZEDŁ NA CAŁOŚĆ

SLD zabrania swoim członkom udziału w wyborach w barwach innych ugrupowań. Mańkowski zawiesił więc działalność w partii, choć zdaje sobie sprawę, że na tym może się nie skończyć.

- Znając mentalność lokalnych działaczy sojuszu, liczę się z tym, że wystąpią do sądu krajowego o wykluczenie mnie z partii - przewiduje Mańkowski.

Ma świadomość, że idzie na całość. Swoją decyzją o kandydowaniu na burmistrza automatycznie pozbawił się już funkcji wiceprzewodniczącego Rady Wojewódzkiej SLD. Jeśli nie zostanie burmistrzem, wielce prawdopodobne, że pożegna się także ze stanowiskiem dyrektora MOS-u i straci znaczące wpływy polityczne w mieście i powiecie.

MILCZĄCY STAROSTA, DYPLOMATYCZNY BURMISTRZ

Starosta Kijewski nie chce komentować decyzji Mańkowskiego ani kierowanych pod swoim adresem zarzutów. Z kolei burmistrz Bielinowicz stwierdził, że nie widzi żadnych przeszkód, by jego podwładny razem z nim rywalizował o najwyższe stanowisko w mieście. O decyzji Mańkowskiego dowiaduje się od "Kurka". Czy nie powinien być poinformowany o tym wcześniej.

- Mógł mnie uprzedzić, ale nie musiał - unika jednoznacznej odpowiedzi Bielinowicz.

Andrzej Olszewski

2006.07.05