Niezłomny profesor

Z zainteresowaniem przeczytałem w „Kurku” nr 5/2015 i 6/2015 wspomnienia o Michale Leśniewskim, napisane przez jego syna Janusza. Jestem mieszkańcem Szczytna od 1945 r. Wiele faktów i wydarzeń opisanych we wspomnieniach jest mi znanych. Osobiście prof. Leśniewskiego poznałem, gdy w latach 1956 – 1961 byłem uczniem Liceum Pedagogicznego nr 8 w Szczytnie. Był to czas „odwilży” po epoce stalinowskiej. W programach nauczania języka polskiego i historii nastąpiły istotne zmiany. Minęła epoka dominacji literatury radzieckiej (np. „Jak hartowała się stal”, „Samotny biały żagiel”, „Timur i jego drużyna”, itp.).

W literaturze polskiej nastąpiło odejście od popularyzowania fałszywych bohaterów, czego przykładem była powieść „O człowieku, który się kulom nie kłaniał”. Profesor Leśniewski prowadził bibliotekę, która była miejscem propagowania i popularyzacji literatury narodowej i światowej. Obok Mickiewicza, Słowackiego, Konopnickiej, Orzeszkowej, Kraszewskiego, Żeromskiego i Dygasińskiego pojawiły się nazwiska Romain Rollanda, Wiktora Hugo, Londona czy Exupery’ego („Mały Książę”, „Ziemia planeta ludzi”, „Nocny lot”). Ważną częścią działalności bibliotekarskiej prof. Leśniewskiego były konkursy czytelnicze. Podstawową jego działalnością było nauczanie języka polskiego. Mile wspominam lekcje, które prowadził, szczególnie wykłady urozmaicane anegdotami i przysłowiami. Był erudytą, łączył głęboką wiedzę z doświadczeniami i przeżyciami własnymi. Jego ulubionymi pisarzami i poetami byli: Rej, Kochanowski, oraz pamiętnikarz Jan Chryzostom Pasek. Szczególny stosunek miał do twórców doby oświecenia: Krasickiego i Trembeckiego, którzy bez litości wyśmiewali wady ludzkie, takie jak fałsz, chciwość, zdrady, przekupstwo czy pijaństwo. W czasie lekcji używał wielu słów łacińskich, np. przy omawianiu pochodzenia wyrazów. Z drugiej strony był wrogiem snobistycznego stosowania wyrazów obcych. Istniało wśród uczniów powiedzenie: „gdy prof. Leśniewski lekcję zaczyna, to wiadomo, że będzie polski i łacina”.

Pasją profesora było prowadzenie Koła Teatralnego, do którego należałem. Wystawiane były sztuki: „Balladyna”, „Szatan z siódmej klasy” i „Roztwór profesora Pytla”. Podczas przygotowań do prób zdarzały się sytuacje humorystyczne. W trakcie zebrania dotyczącego obsady ról w „Balladynie” profesor zwrócił się do mnie słowami Kmicica do Wołodyjowskiego: „na wielkoluda to waść nie wyglądasz, ale Kirkora zagrasz”. Oczywiście rolę tę zagrałem w butach na wysokim obcasie.

W trakcie przygotowania sztuki „Roztwór profesora Pytla” autorstwa Bruna Winawera, profesor Leśniewski wyjaśnił nam, dlaczego wystawienie tej sztuki w 1952 r. zostało zakazane przez UB. Po pierwsze, dlatego, że autor przebywał na emigracji w Londynie, po drugie, wynikało to z treści sztuki, której akcja rozgrywa się w laboratorium, gdzie trwają prace nad wynalezieniem płynu na porost włosów pod nazwą PIXAFON. Przedstawiciele ówczesnej władzy dopatrywali się ironii w stosunku do premiera Józefa Cyrankiewicza. Profesor Leśniewski wyjaśniał, że „premier do kędzierzawych nie należy, podobnie jak ja”.

Sztuka została wystawiona bez przeszkód. Profesora Pytla zagrał świetnie Wiesiek Węglicki. Naukowców Perlmutera i Gordona Michał Kiszko i ja.

Po maturze często spotykałem profesora Michała Leśniewskiego. Zapamiętałem go jako człowieka wyjątkowego, o wysokiej kulturze osobistej, elokwencji i głębokim patriotyzmie. Dlatego trafnie został określony Niezłomnym Profesorem.

Roman Gałeczko