Do rąk czytelników trafia właśnie książka Kurta Obitza „Dzieje ludu mazurskiego”. Publikacja, która na swoje wydanie czekała 70 lat pozwala bliżej poznać Mazurów, a przede wszystkim przyjrzeć się ich skomplikowanej i niejednoznacznej tożsamości narodowej, niebędącej w pełni ani polską, ani niemiecką.

Mazurski patriota

SZCZYCIEŃSKA PREMIERA

Promocja książki Kurta Obitza „Dzieje ludu mazurskiego” odbyła się w piątek 12 października w Muzeum Mazurskim. Trudno zresztą o lepsze miejsce - szczycieńska placówka muzealna od lat patronuje rozmaitym przedsięwzięciom służącym odkrywaniu zapomnianej historii naszego regionu i konsekwentnie przypomina o ludziach zasłużonych dla tej ziemi. Na piątkowe spotkanie przybył wydawca książki, Waldemar Mierzwa. Mieszkający w Dąbrównie pasjonat historii Warmii i Mazur od dawna zajmuje się działalnością wydawniczą związaną z regionem. Jest redaktorem serii „Moja biblioteka mazurska”, w ramach której ukazało się już dziesięć pozycji dotyczących przeszłości Prus Wschodnich. Spotkanie w muzeum było o tyle wyjątkowe, że stanowiło ogólnokrajową premierę książki Kurta Obitza. Do tej pory wydawnictwo to nie było nigdzie prezentowane.

ANI POLAK, ANI NIEMIEC

Podczas promocji wydawca skupił się przede wszystkim na postaci autora „Dziejów ludu mazurskiego”. Jak podkreślał, jest on w dużej mierze osobą zapomnianą. Nie mówiło się o nim również w poprzednim ustroju, głównie z powodu jego przekonań. Kurt Obitz nie pasował bowiem ani do wizerunku Mazura - Polaka, ani Mazura - Niemca. Uważał się za przedstawiciela odrębnej nacji mazurskiej, w latach 30. walczył o utworzenie autonomicznego państwa wschodniopruskiego. Urodził się w 1907 roku w Brzozowie w powiecie węgorzewskim. Ukończył gimnazjum w Królewcu, a następnie studiował w Wyższej Szkole Weterynaryjnej w Berlinie, gdzie objął asystenturę. W 1931 roku został wydalony z uczelni z powodu manifestowania swojego mazurskiego pochodzenia i działalności w separatystycznej organizacji Masurenbund (Związek Mazurów). Dążyła ona do uznania autonomii Mazurów w państwie niemieckim jako odrębnej kulturowo i etnicznie społeczności. Sprawa Kurta Obitza stała się głośna na tyle, że zainteresował się nią prezydent Polski Ignacy Mościcki. To zaowocowało zaproszeniem Obitza do objęcia asystentury w Katedrze Chorób Wewnętrznych, a następnie Katedrze Parazytologii i Zoologii Wydziału Weterynaryjnego Uniwersytetu Warszawskiego. Co ciekawe, autor „Dziejów ludu mazurskiego” w ogóle nie znał wtedy języka polskiego. W połowie lat 30. przeniósł się do Puław, gdzie podjął pracę w Państwowym Instytucie Naukowym Gospodarstwa Wiejskiego. Zajmował się działalnością naukową, opublikował osiemnaście prac z dziedziny weterynarii. Angażował się również w pracę społeczną na rzecz ludności mazurskiej. Był jednym z założycieli Związku Mazurów w Działdowie, prowadził też wykłady dotyczące przeszłości Mazur. W 1937 roku opracował w maszynopisie „Dzieje ludu mazurskiego”. Po wybuchu wojny wyjechał na Wołyń, lecz wkrótce powrócił do Puław. W 1940 roku został aresztowany przez Niemców i osadzony w więzieniu w Lublinie. Po odmowie podpisania volkslisty trafił do obozu koncentracyjnego w Dachau. Przebywał tam do wyzwolenia. Umieszczony w bawarskim sanatorium zmarł w sierpniu 1945 roku na gruźlicę, na którą zapadł w obozie.

MAZUR O MAZURACH

Dziś śladów po Kurcie Obitzu pozostało niewiele - doczekał się on wprawdzie placu swojego imienia w Olsztynie oraz patronuje Szkole Podstawowej w Węgielsztynie (pow. węgorzewski), ale nadal jest postacią mało znaną na tle innych działaczy mazurskich. Do zmiany tego stanu rzeczy ma przyczynić się właśnie wydanie jego książki.

- Bardzo się cieszę, że ją wydałem. To pierwsza próba napisania o historii Mazur poczyniona przez przedstawiciela tej ludności - mówił Waldemar Mierzwa.

„Dzieje ludu mazurskiego” składają się z dwóch części. Pierwsza to obszerny wstęp profesora Grzegorza Jasińskiego, historyka z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Druga to praca Kurta Obitza. Nie stanowi ona tradycyjnego wykładu naukowego. Jak mówił wydawca, autor w wielu miejscach podporządkował historyczne fakty tezie, że Mazurzy nie są ani Polakami, ani Niemcami.

- Mimo to książka Obitza nie traci na aktualności, jest łatwa w odbiorze - podkreślał Waldemar Mierzwa.

Po zakończeniu części związanej z promocją książki, zgodnie z dobrą tradycją imprez odbywających się w muzeum, przyszedł czas na odrobinę muzyki, tym razem w wykonaniu artystów związanych z warszawską Starą Stodołą. Muzealnych gości bawili tym razem wokalistka Barbara Maj oraz pianista Zbigniew Kmiciński.

(łuk)