Pragnę podzielić się z Państwem refleksją po zapoznaniu się z zawartością ostatnich „Gawęd z niskiej grzędy”.

Wasze pismo jest otwarte na pluralizm polityczny, dlatego myślę, że prezentacja poglądów strony przeciwnej postawie - „Polactwo to nienormalność” jest w tym miejscu właściwa.

Kilka lat temu „odkryłem” felietony Pana Andrzeja Symonowicza w Waszym Tygodniku. Były one naprawdę frapujące, pozwalające często wrócić pamięcią do lat młodości, wspaniałych imprez o niepowtarzalnej atmosferze w Remoncie, Karuzeli, Medyku, Hybrydach czy Stodole. Mało tego, przenosił nas Pan Andrzej w różne zakątki świata, pozwalał spoufalić się z wieloma przedstawicielami naszej bohemy. Być może to tylko coraz słabsza percepcja wynikająca z tego, że przybywa mi lat, jednak od kilkunastu tygodni „Gawędy” Pana Andrzeja przeglądałem coraz bardziej pobieżnie. Gawędę z ostatniego numeru przeczytałem znowu od dechy do dechy – niestety nie ze względu na przymioty, jakie w wielkim skrócie przytoczyłem na wstępie, lecz ze względu na „autorytety” i treść ich „felietonów” jakie prezentuje nam Autor.

Twórczość Urbana (rem), KTT, Słojewskiego, z lat 50., 60. i późniejszych pozwólmy niech oceni historia, jednak zachwyty nad „Idolem” Martenką, Passentem (TW „John” „Daniel”), czy Stommą - doktorem z wioski Skordiowa spróbujmy uzupełnić.

Podobnie jak Pan Andrzej kupuję „Angorę”- głównie jednak dla znakomitych krzyżówek Grażyny Anczewskiej. Wyjątkowe zaangażowanie tego tygodnika w opluwanie opozycji z Kaczyńskimi na czele (okładki z J.K. bawiącym się krzyżem na piasku, J.K. i jego gadający kot w różnych opresjach czy wcześniej Pan Prezydent Kaczyński z odwróconym szalikiem, hymnem inaczej ...itp.) znakomicie współbrzmi z bełkotem Martenki, wg którego kratery na księżycu, wybuchy na słońcu, ocieplenie klimatu czy plamy na Marsie to wina Kaczyńskich, Maciarewiczów, Brudzińskich i tym podobnych szkodników.

Tak naprawdę wszystkie jego teksty są dramatycznie żałosne, w swym sednie albo głęboko antyklerykalne lub skrajnie antypisowskie, a ostatnie zachwyty nad PISF wpisują się znakomicie w tę optykę patrzenia na Polskę – nie dotować filmu o Smoleńsku - trzymać kierunek - „Pokłosie” czy „Wyjazd Integracyjny”. Wielka radość Pana Martenki.

Następny IDOL – Passent mówi: po co nam Polakom MUZEA. Aż chce się dodać – macie mauzoleum Lenina na Placu Czerwonym tam składajcie kwiaty i palcie znicze, macie Trzech Śpiących, Czerniachowskiego, szubienice – niech wasze dzieci tam uczą się historii, komu potrzebni nieudacznicy, przegrani i pomordowani z 1830, 1863, 1940, 1944 lub Wyklęci. I w końcu rocznice Ludwika Stommy przypadające w 2014 roku – ratuj się kto może.

Jestem naprawdę zadowolony, że ten „fantastycznie inteligentny i dowcipny” Profesor wykłada na Sorbonie – nie jestem zbyt zamożny, ale z chęcią zadeklaruję pewną kwotę, aby wykładał jeszcze dalej od Polski. Ostatnie cytaty z tego Profesora - „Resortowe dzieci to śmierdząca rzygowina”, a o Putinie - „Świeży sympatyczny przywódca, który wskrzesza poszanowanie dla zdrowia, sportu, wycieczek w Kaukaz”.

Może Pan Andrzej zaproponuje daty godne świętowania zamiast 1, 5 czy 6 sierpnia, których tak panicznie obawia się i z których szydzi Pański kolejny Idol. Jesteśmy Narodem o pięknej historii, niemal każda Polska rodzina złożyła daninę krwi, by ocalić naszą państwowość, dlatego naszym obowiązkiem jest przywracać pamięci każdą ofiarę złożoną na ołtarzu Ojczyzny. Budujmy muzea, obchodźmy rocznice bohaterskich czynów, niech nasza młodzież będzie dumna ze swoich przodków, którzy wywalczyli wolną Polskę.

Z poważaniem

Szczepan Worobiej

Autor listu jest radnym Rady Gminy Jedwabno, członkiem Prezydium Zarządu Okręgowego Prawa i Sprawiedliwości w Olsztynie